Tym razem do Stróż przyjechali goście z Legnicy, którzy w zasadzie o nic już nie walczą – nie mają szans na awans, a i widmo spadku raczej im w oczy nie zajrzy. Było więc widać, kto od początku będzie umierać za punkty.
Kolejarz ruszył mocniej, starając się stwarzać zagrożenie pod bramką gości. Potwierdzenie znalazło to już w 10 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Wolańskiego w poprzeczkę uderzył Chałas, a dwie minuty później niecelnie strzelił najlepszy zawodnik Kolejarza Wojciech Trochim. Po tym fragmencie gra się wyrównała i obie strony próbowały atakować, ale żaden ze strzałów zarówno gospodarzy jak i Miedzi nie miał szans wtoczyć się do bramki – najczęściej brakowało precyzji i to nie o centymetry, a metry. Zarysowała się jednak lekka przewaga gości. Emocje z gatunku „jak na grzybach” zakończyły się pod koniec pierwszej połowy – najpierw Radliński zatrzymał Szymańskiego w sytuacji sam na sam, chwilę później Bledzewski obronił uderzenie Chałasa, a na minutę przed gwizdkiem Madejski zamiast do siatki postanowił postraszyć gołębie na stadionie.
Trener Cecherz mocno zdopingował swoich zawodników w szatni, bowiem wyszli na drugą część spotkania mocno „napakowani”, prowadząc grę. Najpierw minimalnie chybił Chałas, chwilę później w odpowiedzi Szymański uderzył obok słupka. Gra jednak toczyła się w środku pola, a sytuacji w polach karnych było raczej jak na lekarstwo, aż do kluczowej 72 minuty. Trochim pewnym i silnym strzałem po ziemi wyprowadził gospodarzy na prowadzenie! Wtedy Miedź zaatakowała mocniej, jednak nie przełożyło się to ani na bramki, ani nawet na strzały.
Po tej victorii Stróżanie awansowali na 13 miejsce w tabeli wygrzebując się z miejsca oznaczającego spadek o klasę rozgrywkową. Ich sytuacja wyjściowa oraz ambicja, którą prezentowali w ostatnich spotkaniach pozwalają z entuzjazmem patrzeć na finisz I ligi.
fot. Michał Niemaszyk