Kolejarz Stróże jest już prawie pewien utrzymania w I lidze. Nasi ulubieńcy zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku w Rybniku i w przypadku przegranej mogli zostać dogonieni przez Energetyka ROW.
Od początku mocno zaatakowali gospodarze, którzy chcieli za wszelką cenę pokazać się swoim kibicom, a przodował w tym Michał Płonka, który starał się jak mógł zagrozić bramce strzeżonej przez Radlińskiego. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez pierwsze 30 minut spotkania. Pierwszą i jedyną okazję w tym okresie czasu gracze Kolejarza stworzyli sobie w 18 minucie, kiedy to Chałas uderzył w gracza ROW. Karta dość niespodziewanie odwróciła się po pół godzinie gry, kiedy Chałas wrzucił w pole karne, a piłkę głową do siatki skierował Smuczyński. To trafienie odmieniło mecz i mocniej zaatakowali goście – Smuczyński i Gryźlak co raz nękali obrońców Energetyka. Do groźniej sytuacji doszło na minutę przed końcem pierwszej połowy, jednak Sobczak został zablokowany.
Drugą połowę mocno zaczął Kolejarz, raz po raz atakując bramkę Bucka i dążąc do podwyższenia wyniku. Udało się to w 57 minucie, kiedy Trochim został powalony w polu karnym i pewnie pokonał bramkarza Energetyka z jedenastu metrów. Ten cios podziałał na gospodarzy jak płachta na byka i ruszyli do ataku, już po 9 minutach zdobywając kontaktową bramkę. Muszalik pewnie z rzutu karnego uderzył pod poprzeczkę. Groźne sytuacje dla obu stron mieli jeszcze Adamek, który nie wykorzystał sytuacji sam na sam oraz Sobczak, którego strzał obronił Radliński. Ostatnie pięć minut to dominacja ROW, które powinno strzelić trzy bramki, jednak wspaniały tego dnia bramkarz Kolejarza powstrzymał Cisse oraz Wieczorka, a strzał Szarego przeszedł minimalnie ponad poprzeczką.
Stróżanom udało się przetrwać tę nawałnicę i wrócili ze Śląska z tarczą i na 3 kolejki przed końcem ma 4 punkty przewagi nad strefą spadkową.